W Australii zakończył się turniej boksu zawodowego. Głównym wydarzeniem wieczoru na ringu spotkali się mistrz świata WBO w wadze junior średniej, najstarszy syn legendarnego rosyjskiego boksera Kostyi Tszyu, Tim Tszyu i posiadacz tymczasowego pasa świata WBC, Brian Mendoza.
Początkowo miała to być walka dwóch tymczasowych mistrzów, gdyż pas Tima, który zdobył jeszcze w marcu, miał status tymczasowy. Jednak absolutny mistrz pierwszej dywizji średniej Jermell Charlo zamiast obowiązkowej obrony tytułu wybrał walkę pieniężną z Saulem Alvarezem w meksykańskiej kategorii wagowej, a WBO zdecydowało się pozbawić Charlo pasa i uczynić Tszyu pełnoprawnym zawodnikiem. mistrz bez walki. Tim podszedł do walki z Mendozą z doskonałym bilansem 23-0. W swoich dwóch ostatnich walkach o tytuł pokonał prześladowcę Charlo Tony’ego Harrisona i obiecującego Meksykanina Carlosa Ocampo.
29-letni Brian Mendoza stoczył o jedną walkę na zawodowym ringu więcej niż Tim, ale zanotował dwie porażki, obie przez decyzję. Mendoza ostatni raz przegrał z Jesusem Ramosem we wrześniu 2021 roku, po czym Amerykanin zaliczył passę trzech zwycięstw z rzędu. W swojej ostatniej walce Mendoza wywołał sensację i w walce o tymczasowy tytuł WBC znokautował niepokonaną wschodzącą gwiazdę amerykańskiego boksu Sebastiana Fundorę. Mendoza nie dał Fundorze rewanżu, ale zgodził się na walkę z Timem Tszyu w Australii.
Tszyu rozpoczął walkę na swój sposób, próbując wywrzeć presję na Mendozie, ale Brian poruszał się dobrze, zadając serię pchnięć, aby utrzymać Tima na dystans. Tszyu na początku walki uważnie przyglądał się swojemu przeciwnikowi, obciążonemu mocnymi ciosami: kilka razy mocno wylądował w prawą stronę, ale pod względem łącznej liczby zadanych ciosów to Mendoza dzięki licznym pchnięciom prowadził.
Tszyu nie ryzykował na początku walki, tak jak to zrobił w przypadku Ocampo. Tim metodycznie naciskał Mendozę, zaczął częściej wykorzystywać mocne dźgnięcie i nie zapomniał o klasycznych dwójkach. Brian nadal zachowywał się jak numer dwa, ale czuł się całkiem pewnie: rzucał dźgnięciami, pracował na różnych piętrach, a czasem nawet opuszczał ręce w stylu Roya Jonesa. Mendoza wykazał się dobrą szybkością i pracą nóg, nie zatrzymał się przed Thiemem i nie dał się przygwoździć do lin i w zakrętach, ale Australijczyk nieco rozczarował.
W czwartej i piątej rundzie Tszyu zaczął uderzać znacznie częściej, zadając ciężkie ciosy w cel, szczególnie dobry był lewy hak Tima. Na twarzy Mendozy pojawiły się siniaki i krwiaki. Sam Brian zaczął znacznie rzadziej odpowiadać na ataki Tima i więcej czasu spędzał w obronie.
Mendoza miał dobrą szóstą kwartę, a czasami nawet był numerem jeden. Ale już w siódmej rundzie Brian musiał dosłownie przetrwać. Tim potrząsnął Mendozą dwoma potężnymi uderzeniami górnymi, który zachwiał się. Tszyu zaczął dobijać przeciwnika, Brian musiał ratować się w klinczu, lecz Timowi udało się trafić w cel potężnymi hakami, a gong uratował Mendozę przed smutnymi konsekwencjami. Mendozie udało się dojść do siebie po minucie, ale w ósmej rundzie Tszyu nadal naciskał na przeciwnika, pracując bardziej zdecydowanie, podczas gdy Brian używał dźgnięć i ciosów w korpus.
O ile w pierwszej połowie walki walka była dość zacięta i niezależny ekspert ShowTime Stephen Farhood miał na kartach remis 57-57, to w drugiej połowie walki Tszyu zauważalnie się poprawił. Tim nadal utrzymywał wysokie tempo, nieustannie wywierając presję na Mendozie, który zaczął się męczyć. Brian coraz częściej znajdował się w zakrętach, gdzie musiał się bronić i przyjmować ciężkie serie od Tszyu.
Pod koniec dziesiątej rundy walka została prawie zatrzymana. Tszyu zadał Mendozie serię ciosów, Brian płynął otwarcie i próbował uciec w klinczu. Amerykanin uderzył nawet Tima w pachwinę, co wywołało oburzenie miejscowej opinii publicznej, ale Tszyu nadal uderzał przeciwnika linami. Sędzia był bliski zaprzestania bicia, ale Brian po raz kolejny zagrał w gong.
Tszyu nadal pokonał Mendozę w 11. rundzie. Tim szukał nokautu, rzucając potężnymi hakami, a gdy tylko Brian się pochylił, Tszyu użył swoich charakterystycznych cięć górnych. Mendoza dosłownie przeżył, ale nadal stał.
Przed rundą finałową Mendoza został przebadany przez lekarzy i pozwolono mu kontynuować walkę. Tim był bardzo naładowany, wykazał się fantastycznym treningiem funkcjonalnym i chciał zakończyć walkę przed terminem. Musimy jednak oddać Mendozie to, co się mu należy: pomimo kolosalnych obrażeń, jakie odniósł w drugiej połowie walki, Brianowi udało się przetrwać do końca walki, nawet nie będąc powalonym.
Przed ogłoszeniem decyzji sędziego nie było żadnej intrygi. Tim Tszyu odniósł miażdżące zwycięstwo – 116-111, 116-112, 117-111. Pierwsze słowa Tima po walce brzmiały: „Charlo, gdzie jesteś?” Teraz Jermellowi jeszcze trudniej będzie uniknąć walki z Timem, dlatego wszyscy czekamy na oficjalne ogłoszenie walki zjednoczeniowej.
Główną gwiazdą UFC 294 jest Hasbik. Walczy z Cormierem, nosi pas mistrzowski i zachwyca UFC
To znowu nie Charlo? Wygląda na to, że Tim Tszyu nigdy nie dotrze do wielkiego Amerykanina
Tim Tszyu – Brian Mendoza. Krytycy będą płakać, gdy wygra następca Bonesa
Nieudany debiut. Kudermetova przegrała z Chińczykami na początku małego turnieju finałowego
Galatasaray niszczył Bayern przez całą połowę. Ale potem Kane się zdenerwował
Mbappe zniszczył nieszczęsnego obrońcę. A potem Milan wykończył się
„Chciałem dać Zagitowej kurs mistrzowski, ale zaczęli rozmawiać o walce”. Wywiad z Batyrgaziewem
Pawłowicz wciąż ma szansę na tytuł! Rosyjski spadochroniarz będzie walczył o pas UFC
Siergiej Pawłowicz – Tom Aspinall. Noś tymczasowy pas – Rosja ma dość czekania!
Problemy Tima Tszyu nie zniknęły. Ratuje go tylko instynkt zabójcy
Tszyu zburzy kolejną barierę na drodze do wielkości. Timofey może wkrótce przewyższyć Kostyę