Pomimo faktu, że Red Bull potwierdził kontrakt z Sergio Perezem na przyszły sezon, pogłoski o jego rychłym zastąpieniu tylko nasilają się. Dlatego doradca Red Bull ds. sportów motorowych Helmut Marko powiedział w zeszłym tygodniu, że Checo „potrzebuje zmiany zespołu”. Później pojawiły się doniesienia o postawieniu ultimatum: jeśli Meksykanin nie utrzyma się na drugim miejscu w mistrzostwach, zostanie zastąpiony.
Uważa się, że miejsce Meksykanina powinien zastąpić Daniel Ricciardo, który w Zandvoort złamał rękę. Czas pokaże, w jakiej formie będzie Australijczyk, więc możemy spekulować, kto jeszcze może trafić do Red Bulla jako kolega z zespołu Verstappena. Zacznijmy od najbardziej fantastycznych opcji.
Lewis hamilton
Hamilton ma już kontrakt z Mercedesem do 2025 roku, ale w razie potrzeby jakakolwiek umowa w Formule 1 łatwo zamienia się w niepotrzebną papierkową robotę. Tak właśnie było np. w przypadku kontraktu Pereza z Racing Point/Aston Martin na sezon 2021 – Lawrence Stroll po prostu go podarł. Jeśli więc pojawi się oferta od Red Bulla, a Lewis naprawdę, bardzo chce ją przyjąć, umowa z Mercedesem nie będzie przeszkodą nie do pokonania. Zapytacie, dlaczego Red Bull miałby mieć Hamiltona z dominującym Verstappenem?
Dla Austriaków zespół Formuły 1 jest narzędziem marketingowym, a duet Maxa i Lewisa oraz ich bezpośrednia konfrontacja w identycznych samochodach byłaby prawdziwą bombą i z pewnością zmusiłaby nawet tych, którzy ledwo śledzą „Wielkie Nagrody”. włączyć telewizor podczas wyścigu. Dla Hamiltona takie przejście byłoby szansą na zamknięcie gestaltu 2021 roku i pokonanie Verstappena „na swoim boisku”. To byłaby niezwykle ekscytująca bitwa, szkoda, że taki rozwój wydarzeń jest niezwykle mało prawdopodobny.
Fernando Alonso
Konfrontacja Verstappena z Fernando Alonso byłaby nie mniej ekscytująca i głośna. Hiszpan również ma ważny kontrakt, ale ma znacznie mniejsze szanse na ponowne zostanie mistrzem niż Hamilton. Po pierwsze, Aston Martin jest obecnie dalej od Mercedesa od liderów i nie jest faktem, że w 2024 roku sytuacja ulegnie radykalnej zmianie. Po drugie, Fernando jest trzy i pół roku starszy od Lewisa i zostało mu mniej czasu w Formule 1.
Red Bull już kilkakrotnie oferował Alonso kontrakt, ale Hiszpan zawsze odmawiał Austriakom. Ale przecież Fernando był młodszy, a poza tym miał obiecujące alternatywy – nikt nie wiedział, że były mistrz zostanie bezceremonialnie wypchnięty z Ferrari na rzecz Vettela, a projekt McLaren-Honda zakończy się fiaskiem. Dziś dominujący drugi rok z rzędu Red Bull nie ma alternatywy – nie jest faktem, że Alonso w ciągu najbliższych trzech lat będzie miał szansę na tytuł w jakimkolwiek innym zespole.
Jerzego Russella
Podobnie jak Hamilton, Russell ma kontrakt z Mercedesem do końca 2025 roku, ale czy może oprzeć się pokusie zdobycia najlepszego samochodu w peletonie już teraz? Zastępując Bottasa, George stał się organiczną częścią niemieckiego zespołu; pod względem czystej prędkości jest na poziomie utytułowanego kolegi z drużyny i gdyby miał konkurencyjny samochód, mógłby powalczyć o mistrzostwo. Ale kiedy Mercedes taki zbuduje?
Jeśli Russellowi uda się wykazać taką samą prędkość jak Hamilton, to teoretycznie Brytyjczyk nie powinien zawieść na tle Verstappena. Ponadto, w przeciwieństwie do Lewisa i Fernando, George’a nie zauważono w żadnych wewnętrznych sprzeczkach w zespole, a jeśli dojdzie do konfliktu z Verstappenem, nie wpłynie to na reputację Red Bulla. Niemniej jednak Brytyjczyk raczej nie liczy na zaproszenie od Miltona Keynesa: jest za szybki, aby sprawić Maxowi problemy, ale nie ma na tyle tytułu, aby jego przyjazd stał się marketingową bombą.
Lando Norrisa
Grand Prix Stanów Zjednoczonych, które odbędzie się w najbliższy weekend, będzie setnym wyścigiem Norrisa i Russella. Ale choć kariera George’a rozwijała się stopniowo i dołączył do Mercedesa dopiero w zeszłym roku, Lando goni McLarena już piąty rok z rzędu. Co więcej, jeśli wcześniej, na tle problemów Ricciardo, Norris był uważany za główny atut Wokinga, to wraz z przybyciem Oscara Piastriego nie jest już oczywiste, kto w najbliższej przyszłości zostanie liderem zespołu.
Na padoku mówi się, że już czas, aby Norris pomyślał o zmianie zespołu, żeby nie okazało się, że Lando stoi przez te wszystkie lata w miejscu. Przejście do Red Bulla byłoby świetnym impulsem do dalszego rozwoju, ale czy Brytyjczyk jest gotowy zrezygnować z McLarena, który w ostatnich miesiącach robi postępy, na rzecz widmowej szansy na pokonanie Verstappena? Czy Milton Keynes jest gotowy wykupić kierowcę z Woking, który ma kontrakt do końca 2025 roku?
Oskar Piastri
Australijski debiutant to główna wschodząca gwiazda 2023 roku w Formule 1. Wobec braku testów nowicjuszom trudno jest wykazać się w pierwszym roku w Grand Prix, ale dla Piastriego nie było to problemem. Oscar, przyzwyczajony do jazdy nowym samochodem, już od czasu do czasu wyprzedza Norrisa (w sześciu kwalifikacjach wynik 4:2), a za rok zapewne będzie wyglądał jeszcze pewniej.
Na padoku nie ma wątpliwości, że Piastri ma przed sobą wielką przyszłość w Formule 1. Oscar po zdobyciu odrobiny doświadczenia jest w stanie w rok, dwa stać się liderem zespołu, a w zespole z Verstappenem Australijczyk już by nadrobił zaległości być może najsilniejsza para pilotów na polu startowym. Jednocześnie w tej chwili Max jest wyraźnie za twardy dla nowicjusza i wydaje się, że to nie czas na rezygnację z kontraktu z McLarenem (do końca 2026 roku).
Nico Hulkenberga
Ze wszystkich wymienionych powyżej opcji znacznie bardziej prawdopodobny jest kontrakt Red Bulla z Nico Hulkenbergiem. Niemiec jest jednym z sześciu najbardziej doświadczonych kierowców na starcie. Przez 13 lat swojej kariery Hulk wyglądał godnie we wszystkich zespołach, w których rywalizował, a w ostatnich latach udowodnił, że potrafi wskoczyć do każdego samochodu i poprowadzić go nie gorzej niż główni piloci. Niko jest niezwykle utalentowany i tylko przez nieporozumienie nigdy nie stanął na podium. Prawdopodobnie wyglądałby lepiej w kokpicie Red Bulla niż załamany niepowodzeniami Perez.
Ale czy Hulk byłby lepszy od Ricciardo? Kilka nieudanych lat w McLarenie nie czyni Daniela złym kierowcą – Red Bull uważa, że Australijczyk nie stracił szybkości i najwyraźniej jest gotowy dać mu szansę, aby to udowodnił. Nie można jednak wykluczyć, że po złamaniu Ricciardo będzie potrzebował więcej czasu na powrót do formy, a wtedy Nico będzie miał realną szansę na przebicie się do czołowej drużyny. Tak jak Perezowi udało się w ostatniej chwili pod koniec 2020 roku.
A może to Ricciardo?
Jednak niezależnie od tego, jak ekscytująca jest perspektywa zobaczenia Verstappena w tym samym zespole z Hamiltonem lub Alonso, bez względu na to, jak dobry jest Hulkenberg w Haasie, głównym pretendentem do miejsca Pereza nadal pozostaje Daniel Ricciardo. Australijczyk ma pewne pytania (problemy w McLarenie, konsekwencje kontuzji), ale w pozostałych wyścigach do końca sezonu prawie na pewno będzie w stanie na nie odpowiedzieć. Ponadto zastąpienie Checo Danielem zwolni miejsce w Alpha Tauri dla Liama Lawsona, który wyraźnie wywarł wrażenie na kierownictwie Red Bulla.
Ponadto zwolnienia Pereza nie należy uważać za sfinalizowaną transakcję. Do końca sezonu pozostało jeszcze pięć rund, w tym wyścigi w Austin i Mexico City, gdzie Checo w sumie trzykrotnie stawał na podium. Poza tym Sergio ma kontrakt na rok 2024 – a podpisano go po problemach, jakich Checo doświadczył w kwalifikacjach w środku sezonu. Red Bull nadal liczy na Meksykanina – musi się tylko zebrać w sobie i przestać popełniać błędy. I jest już za późno na ściganie Verstappena.
W Red Bullu następuje redystrybucja władzy. Czy Hornerowi uda się pozbyć skandalicznego Marco?
CD Projekt Red wyda aktualizację do gier Wiedźmin i Wiedźmin 2
Dlaczego Verstappen jest o wiele szybszy od Pereza? Wyjaśnienie kryzysu kierowcy Red Bulla